Zabawy wszelakie


Dlaczego zostałaś blogerką?
Szczerze mówiąc... Nie pamiętam. Blogi towarzyszyły mi od momentu, w którym w domu pojawił się stały dostęp do internetu, więc pisanie ich wydaje mi się czymś, co po prostu robię i już, bez głębszego powodu. Obecny, jak znam siebie, powstał z nudów. Po prostu.

Dlaczego akurat taka nazwa dla Twojego bloga?
Jeśli chodzi o adres - lubię porzeczki, jeśli o tytuł - lubię ogórki. Ogórki są niedoceniane. Ba, są jedną z najbardziej niedocenianych rzeczy na świecie. Jeśli ktoś sądził, że jest w tym jakieś powalające geniuszem przesłanie, to proszę o wybaczenie - nie chciałam nikogo rozczarować.

Jakie masz wykształcenie? 
Mam nadzieję, że za miesiąc będę miała średnie.

Wymień 3 filmy, które zapisały się w Twojej pamięci.
Prestiż Nolana, Mroczny rycerz też Nolana i Incepcja... Zgadnijcie czyja. Wcale nie Nolana. Wcale. 

Jaki jest Twój ulubiony blog? Podaj linka ;) 
Jest taka jedna zwykła blondynka, która ma grubego kota. Muszę pisać coś więcej?

Jak spędzasz swój wolny czas? 
Gram, trochę śpię, jem i jeszcze więcej gram. Gry komputerowe maści wszelakiej to moja największa słabość - może być czwarta nad ranem, mogę już nie wiedzieć co się dookoła mnie dzieje, ale jeśli trafię na naprawdę dobrą grę, to nie jestem w stanie ot tak jej przerwać. Poza tym nałogowo siedzę na 9gagu.

Polecisz mi jakąś wartościową książkę?
"Pod kopułą" i "Ręka mistrza" Kinga. Nie wiem, która lepsza, więc polecam obie.

Czy masz jakąś pozytywną tajemnicę, którą możesz mi zdradzić? ;)


Czego nie może zabraknąć w Twojej torebce? 
Ja... Jakby to... Nieczęsto używam torebki, więc trudno mi odpowiedzieć na to pytanie - zwykle po prostu pakuję telefon do kieszeni i wychodzę. Jeśli już biorę torbę ze sobą (i nie jest to ważąca miliard pięćset tysięcy kilogramów torba ze sprzętem fotograficznym), to na pewno jest w niej jakaś książka. Spędzając pół dnia w tramwaju/autobusie trzeba coś robić, prawda?

Kto jest dla Ciebie autorytetem? 
Mama?

Co możesz mi doradzić (opierając się na własnych doświadczeniach) w kwestii prowadzenia bloga? 
Pisanie na siłę nie ma sensu.


Sekta Mrocznej Czekolady

Jadłeś/aś kiedyś ryż z kiełbasą?
Nie?

Lubisz wariatów?
Jasne, wariaci są super. Znaczy tacy normalni wariaci, bo jeśli mówimy o chorobach psychicznych, to to już zabawne nie jest.

Co byś zrobił(a), gdybyś spotkał(a) na swej drodze Hagrida?
Poszukałabym w jego brodzie czegoś do jedzenia, nakarmiła tym swojego jednorożca i zabrała gościa na spacer po tęczy.

Nosisz slipki/majtki w papużki?
Nie, ale mam krawat z papugą, liczy się?

Jeśli mógłbyś(abyś) powtórzyć jedną chwilę ze swojego życia, co to byłby za moment?
Dowolny posiłek.

Co musi mieć dziewczyna żebyś ją lubił(a), a co chłopak?
Dziewczyna musi mieć jedzenie a chłopak... Też jedzenie.

Czy przygotowujesz się na apokalipsę zombie, a jeśli tak, to w jaki sposób?
Kolekcjonuję stare Nokie. Jeszcze kilka i będę niepokonana, mwahahahahah!

Wierzysz w Boga lub Bogów? Czy może jesteś wyznawcą druidyzmu? (Eee, a może nie tak się to odmienia?)
Wyznaję Latającego Potwora Spaghetti.

Kim chciałbyś być w przyszłym życiu? Przypominam, że najniższy stan to krewetka.
Jedi. Liczę, że reinkarnacja będzie dla mnie miła i w następnym wcieleniu będę miała wysoki poziom midichlorianów.

Masz kota? (Możesz to pytanie zinterpretować dowolnie)
Mam kota-kota, ale też kota na punkcie innych kotów i nie tylko kotów, ot Gwiezdnych Wojen na przykład.

Czy wygląd Twojego pokoju z artystyczny sposób ukazuje stan naszego państwa?
Oczywiście, że tak. Mam burdel.


Akadasuna

Jakie masz plany na Sylwestra?
Będę grać. W grę.

Mieszkanie czy domek jednorodzinny?
Zdecydowanie mieszkanie, najlepiej ciasne, zagracone i na poddaszu. Okropnie się czuję mając wokół siebie dużo wolnej przestrzeni. Jestem wtedy taka... No wiecie. Zagubiona.

Jaka jest Twoja wymarzona praca?
Skoro już kiedyś ustaliłam, że gwiazdą rocka nie zostanę...

www.chatolandia.pl

Cecha pożądana u przyjaciela?
Bezpośredniość. Nie dogaduję się z ludźmi, którzy bawią się w jakieś dziwne gierki, nie mówią wprost o czym myślą i tak dalej, i tak dalej...

Jaki jest Twój sposób na odreagowanie złości?
Kubek herbaty -> mecz w LoL'a -> przegrana -> jeszcze większa złość -> kolejny mecz...

Jak spędzasz weekendy?
Śpię, gram, czytam, zwykle piszę jakąś notkę... Na pewno się nie uczę, oj nie.

Czego chciałabyś/chciałbyś się nauczyć?
Grać na gitarze, rysować, tańczyć, jeździć na motocyklu, latać samolotem.

Co potrafisz ugotować?
Wodę na herbatę!

Co jest Twoim wymarzonym prezentem? 
Johnny Depp i ciastka, chociaż bez ciastek też ujdzie.

Co zawsze masz przy sobie?
Definitywnie telefon. Nie zostawiam go ani na sekundę.

Od czego zaczynasz dzień?
Zakładając, że za początek dnia uznamy wschód słońca: od wyłączenia komputera i położenia się spać. A jeśli weźmiemy moment, w którym się budzę... Dzień wolny zaczynam od obiadu, a "pracujący" od zwalczenia ochoty rzucenia telefonem/kotem/innym rodzajem budzika o ścianę.


Flores

Co zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Internet. Dużo internetu.

Wolisz dzień czy noc?
Noc. W nocy jest cicho, spokojnie i można zakradać się do lodówki po czekoladę nie wzbudzając oburzenia innych domowników. Chyba, że się ich obudzi.

Jaka jest twoja największa wada?
Jestem chodzącym przewodem pokarmowym, ale to chyba nie wada. W takim razie... Jestem bardzo nietolerancyjna dla cudzej nietolerancji - hipokryzja level hard.

Jakiej muzyki słuchasz najchętniej?
Dobry rock nie jest zły, jak mawiają starożytni Polacy.

Którego przedmiotu w szkole nie lubisz najbardziej?
Jako że fizyki już nie mam, to zostaje matematyka.

Masz rodzeństwo? Powiedz o nim coś więcej.
Takiego normalnego nie mam, aczkolwiek zawsze pragnęłam starszego brata, więc go sobie zorganizowałam. Mieszka jakieś 180 km ode mnie i jest tak chudy, że wydaje mi się, że zrobię mu krzywdę samym oddychaniem w jego stronę, ale jest starszy, jest bratem i gra w LoLa, więc ujdzie.

Co robisz najchętniej w wolnych chwilach?
Śpię, piję kawę, morduję, zbawiam świat kawałkiem tęczy, jem makaron, uczę się japońskiego (o, napiszę kiedyś notkę po japońsku, będzie zabawnie!) i po raz setny tłumaczę Johnny'emu Deppowi, że nie pójdę z nim na kolejną randkę.

Jaki jest twój stosunek do związków homoseksualnych?
To jest dla mnie tak bardzo normalne, że w ogóle nie ma o czym gadać.

Wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
Biorąc pod uwagę, że większość moich znajomych, kumpli i przyjaciół to mężczyźni... Chyba nie mam wyjścia.

Co najbardziej lubisz w swoim wyglądzie?
Wydaje mi się, że mam całkiem fajne dłonie, lewe kolano i śledzionę.

O czym marzysz?
O zombie apokalipsie.


Sekta Mrocznej Czekolady, Milowy Las, Urodzony w Grudniu


PASTAFARIANIZM. Nie lubię wód, statków, ruf, masztów, majtków, sterburt, bukszprytów, halsów i refowania, obce jest mi wszystko co związane z żeglugą, a mimo to nagminnie rzucam jakimiś pseudopirackimi tekstami. Dlaczego? Otóż ma to związek z jedyną słuszną wyznawaną przeze mnie religią, jaką jest kult Latającego Potwora Spaghetti - my, pastafarianie, wierzymy, że pochodzimy od piratów i jesteśmy z nimi w 98% spokrewnieni. Głównym dogmatem Kościoła Spaghetti jest brak dogmatów, nie ma także żadnych nakazów, zakazów i innych ograniczeń mających na celu zrobienie wyznawcom z życia jesieni średniowiecza. Święta? Oczywiście - każdy piątek, który można świętować z braćmi i siostrami pijąc święty trunek, piwo, oraz jedząc makaron. I nie, bynajmniej nie zainteresowałam się pastafarianizmem, bo pojawił się na kwejku. Interesowałam się tym, zanim to było modne. Przy okazji szerzę radosną propagandę i wszystkich zainteresowanych zapraszam tutaj.

HARRY POTTER. Po zobaczeniu w kinie pierwszej części przygód młodego czarodzieja zapałałam do nich gorącą miłością - w konsekwencji natychmiast dorwałam się do książek, a co zabawniejsze, przed dobre pięć lat czytałam tylko i wyłącznie dzieła pani Rowling. Dzieci w podstawówce mnie nienawidziły, bo wszystko wiedziałam lepiej i ciągle ich poprawiałam, bo opowiadali bzdury na temat mojej świętości. Nooby.

IMPREZY. Nie lubię, nie uskuteczniam - ani klubowego umc-umc i skakania jak pawian na parkiecie, ani domówek mocno zakrapianych alkoholem; ba, w ogóle mam wstręt do alkoholu, jeśli ten występuje w ilościach większych niż małe, natomiast na pijanych ludzi reaguję... No, źle. Tak więc chwalę się wszem i wobec: mam lat osiemnaście, nie miałam w ustach czystej wódki, a najbliżej stanu upojenia alkoholowego byłam kiedy zapomniałam, że rano brałam tabletki na alergię i wypiłam piwo.


BIURKO, czyli centrum mojego małego wszechświata. Kocham je nad życie i nie zamieniłabym na żadne inne. Przy biurku jem, piję, uczę się, czytam, rysuję, ratuję świat, przelewam krew, a czasem nawet i spać mi się zdarza. Jako że na pewno nikt z was nigdy na oczy go nie widział i śmiało mogę podciągnąć je pod fakt nieznany szerszej publiczności, wykorzystam to perfidnie i pokażę. Dadam.

Tak, jestem dumna z mojej tablicy korkowej. Wiecie, ile wysiłku kosztowało mnie zrobienie tam takiego misz-maszu?

MAKIJAŻ. Kompletnie nie umiem się pomalować - w tej kwestii cierpię na dwuleworęczność i totalny brak wyobraźni. Ot, ostatnio na przykład kupiłam sobie kredkę - zanim na mojej powiece powstała względnie równa kreska, dwa razy dziabnęłam się w oko. Żeby nie było tak miło, później kredka nie chciała się do końca zmyć, a oko bolało od tarcia płatkiem - w konsekwencji wyglądałam jak naćpana panda. Ba-dum tss.

PRACA. Szczytem moich ambicji zawodowych jest zostanie szalonym rockmanem z przydługimi włosami i seksownym zarostem, z marynarką niedbale narzuconą na t-shirt z logo Gwiezdnych Wojen i sprane jeansy. Zachrypniętym głosem śpiewałabym piosenki przed podekscytowaną, wielotysięczną publicznością, a niewinne niewiasty byłyby gotowe zrobić wszystko, bylebym zaszczyciła je krótkim spojrzeniem moich zimnych, stalowoszarych oczu lub ironicznym, zadziornym półuśmiechem... Ale i tak skończę na polonistyce.

MĘŻCZYZNA. Co prawda buntuję się przeciwko z góry narzuconej wizji kobiecości, a mimo to mam całkiem jasne wyobrażenie na temat tego, jaki powinien być - moim zdaniem - mężczyzna. Oczywiście nie krytykuję tych, którzy sądzą inaczej; ot, każdy ma jakieś ideały, prawda? Mój ma przynajmniej 185cm wzrostu, jasną karnację, ciemne włosy w artystycznym nieładzie, wąskie usta i niski głos; nie dba o siebie przesadnie, czyta, lubi pizzę (kto nie lubi pizzy..?), a co najważniejsze, ma w sobie nutkę arogancji i - wybaczcie określenie, ale inne nie przychodzi mi na myśl - skurwysyństwa. Grzeczni, niezdecydowani, niedojrzali chłopcy bez zarostu jakoś mnie nie przekonują. A poza tym, to może być też święty Mikołaj.

2 komentarze:

  1. "Ale i tak skończę na polonistyce." Boże, co za cudowne podsumowanie! :D

    OdpowiedzUsuń