Spotkanie spotkaniem, Katowice Katowicami, ale w zasadzie chciałam napisać, że... Kocham pociągi. Droga powrotna do Wrocławia była tak bajeczna, jak tylko mogłam ją sobie wymarzyć - ja, sama w przedziale, na wygodnym fotelu (bo, jako że było pusto, wskoczyłam do przedziału pierwszej klasy, nie dopłacając przy tym ani grosza). Słońce grzeje w szybę, wokalista Kings of Leon narzeka, że "She's only seventeen; whine, whine, whine, wound up over everything", a ciche dźwięki gitary mieszają się z rytmicznym "dudum-dudum", tak charakterystycznym dla pociągu sunącego po torach. Krajobraz zmienia się powoli, z pola na wioskę, z wioski znów na pole, i jest przy tym tak monotonny, że gdybym patrzyła na niego z innego miejsca, pewnie zanudziłabym się na śmierć. Ale z pociągu? A gdzie tam - przez trzy godziny podróży te pola rzepaku, małe wioski w oddali i wieże kościołów skąpane w złotych promieniach zachodzącego słońca* wydawały mi się najpiękniejszym, co w życiu zobaczę. Idiotyczne, prawda? Też tak sądzę. I uwierzcie, że w normalnych warunkach podobny widok nie wywołałby u mnie żadnej reakcji. To wszystko wina pociągu i tego magicznego "dudum-dudum", które sprawia, że mój mózg się wyłącza - nie ma problemów, nie ma przemyśleń na tle egzystencjalnym, nie ma sprawdzianów z matematyki, nie ma pokoju który trzeba będzie posprzątać zanim szanowna rodzicielka wróci z pracy. Jest tylko ten błogi stan, w którym z głowy wyparowują człowiekowi wszystkie natrętne myśli, przez które nie może spokojnie odpocząć. Myśli, które są tak głośne, że nie pozwalają podziwiać cudownie żółtego pola rzepaku przesuwającego się powoli za oknem.
A teraz uwaga, bo lorkowa spełnia swoje marzenie.
Otóż zawsze chciałam chociaż raz być do bólu mainstreamowa i wrzucić na swojego słit blogaska jakąś słit foteczkę. Więc wrzucam, a co - przecież nikt mi nie zabroni, dorosła jestem ponoć. W związku z tym prezentuję państwu... Butelkę wody, opakowanie po kanapkach, książkę i tulipana. Żółtego. Lubię żółty.
Miłej majówki, Misie-Pysie. :3
Bardzo dziękuję za przemiły komentarz na moim blogu :) Staram się po prostu przelewać swoje uczucia i emocje tak, żeby zostały prawidłowo odebrane. Ale za to Ty piszesz doskonale! Marudzisz Kochana, bo czytając Twój wpis miałam wrażenie, że zagłębiam się w bardzo interesującą książkę... :)
OdpowiedzUsuńI też kocham pociągi!
(widać mamy wiele wspólnego ;D)
Jako, że od jakiegoś czasu jesteś moją fanką (o ile mogę tak powiedzieć), to postanowiłem nie być wobec tego obojętnym i również zostać twoim fanem. :) Widzę, że słuchasz Kings of Leon.. Bardzo ich lubię. :) No i lubię również Wrocław. :D I tak btw. zalicz więcej słit foteczek. ;)
OdpowiedzUsuńja mam takie same emocje podczas jazdy samochodem w jakąś dłuższą trasę, choć nawet jak świtem jechałam rano do pracy to był pięknie, że nieraz to ryczałam :)
OdpowiedzUsuńja też się nie znam na uczuciach.
OdpowiedzUsuńw moim wpisie nie chodziło o żaden związek/miłość...
:)
Zgadzam się całkowicie. Pociągi mają unikalny klimat. Mi, osobiście, podróże sam na sam dają jakąś wolność (można się wyrwać z tego zwierzęcego pędu codzienności). Poza tym nigdy nie wiesz, co się może wydarzyć, a to nakręca:) Tak nawiasem mówiąc- cudowny szablon, serio bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.dziewczyna-z-bloga.blogspot.com/
Ja uwielbiam pociągi. Ale jazda przez cztery godziny, na korytarzu ze średnią częstotliwością 3ludzi na minutę których trzeba przepuścić. Jeszcze tyłem do okna.
OdpowiedzUsuńAle nie zgodzę się, że to przez "dudum-dudum". Mnie taki widok łapie, nawet samochodem, lubię obserwować co jest wokół. Choć oczywiście w pociągu fajniej. Klimat pociągowy jest najlepszy. Uwielbiam <3
Twój powoli trzeźwiejący po majówkowym urlopie UwG :3
kiedy tu coś naskrobiesz ?
OdpowiedzUsuń;pp
Mam nadzieję, że dzisiaj. ^^"
Usuńtrzymam za słowo ;p
Usuń