37.
...czyli czego naprawdę nienawidzę w swojej marnej egzystencji, a co związane jest z płcią.A chłopaka masz? - to pytanie, powtarzane przy okazji różnego typu spotkań przez każdą ciotkę/wujka/kuzynkę, doprowadza mnie do szału. Jeszcze bardziej denerwują mnie delikatne sugestie, że wyżej wspomnianego
Nie rób tak, kobiecie nie wypada! Nie wypada ubierać się niechlujnie, mieć bałaganu i mówić o własnych potrzebach, o zapijaniu pizzy piwem i chwaleniu się świetnym wynikiem meczu w League of Legends nie wspominając. Chodzenie w glanach, hejt na sukienki i emocjonowanie* się krwawymi filmami akcji też nie jest mile widziane - w końcu to takie męskie, grubiańskie i w ogóle, a doskonale wiadomo, że przedstawicielki płci pięknej z definicji mają być delikatne, subtelne - jednym słowem dziewczęce, a przy tym nieporadne, bezbronne i zdane na mężczyzn. Przynajmniej takie jest zdanie sporej części mojej rodziny, która koniecznie chce mnie nawrócić na prawidłowy sposób myślenia o byciu kobietą. Ach, wspominałam, że kiedy jakiś kuzyn śmieje się z szowinistycznego żartu, to jest w porządku, ale kiedy ja, robi się drama? No to właśnie wspominam.
Idź być dziwna gdzieś indziej. Oczywiście, nie tylko rodzina nieźle daje mi się we znaki - zdarza się, że i dziewczyny które przypadkiem poznaję traktują mnie jak jakieś podejrzane zjawisko. Bo co to, kobieta, która nie biega po sklepach jak głupia, nie ma obsesji na punkcie ubrań, nie leci co chwilę poprawić makijażu** i nie wdzięczy się do każdego napotkanego faceta? Zresztą, pomijając mniej ważną kwestię wyglądu... Denerwuje mnie, że każda napotkana przedstawicielka płci
A weźcie się wszyscy ode mnie... Z góry narzucona definicja kobiecości to najgorsza rzecz, jaka przytrafiła mi się w życiu***. Zło i mrok w czystej postaci, proszę państwa. Tak czy siak, dziękuję niebiosom, że obdarzył mnie znajomymi o normalnych poglądach i normalnym podejściu do życia... Bo gdybym miała codziennie słuchać podobnych bzdur jak te, o których wspominałam, chyba bym zwariowała. Albo co gorsza, wzięła to sobie do serca i zmieniła się w chichoczące, zgrywające głupią coś...
Tak, jestem permanentnie sfrustrowana.
____________________________________
* Behind the scenes: trzy razy napisałam "emocjowanie" i nie mogłam zrozumieć, dlaczego mi się czerwony szlaczek robi. Kalectwo językowe poziom hard - nie polecam.
** Bo go nie ma...
*** Pomijając kilka gorszych, oczywiście.
Podzielam twoją irytację. Chłopaka właściwie jeszcze nigdy nie miałam i jakoś nie rozpaczam. Mój makijaż składa się jedynie z kreski na linii dolnych rzęs i okazjonalnym tuszem. A te wszystkie stereotypy są po prostu śmieszne. To w końcu nie jest XVIII- czy XIX- wieczny Paryż czy nie wiadomo co jeszcze. Świat poszedł na przód.
OdpowiedzUsuńTak, skąd ja to znam. Ciągłe wysłuchiwanie: zmieni ci się jeszcze, dzieci to największy skarb, jak to nie chcesz mieć ślubu, ubierzże wreszcie spódnicę, doprowadzają mnie do pasji.
OdpowiedzUsuńE tam, wcale nie trzeba być dziewczęcą trzpiotką żeby mieć chłopaka. Ja ze swoim nałogowo gramy, śmiejemy się z głupich żartów i pijemy piwo. Nie zmienia to faktu, że czasami lubię być kobieca - wtedy po prostu robię mały level up i zakładam ładne ubrania ;D
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się tym parciem na chłopaka - w końcu dadzą ci spokój, a jak ty bedziesz gotowa i bedziesz chciała to sam się znajdzie ;D Denerwujące te stereotypy ale cóż.. w takim świecie zyjemy!
Ah skąd ja znam te pytania zadawane przez babcie/ciocie/wujków :D przy każdej uroczystości rodzinnej muszę wysłuchiwać jak to możliwe, że nie lubię dzieci, jak to możliwe, że nie chcę ich mieć ;p
OdpowiedzUsuńMoja kuzynka na wieść o tym, że najprawdopodobniej zostanę starą panną (i to z wyboru), zaczęła mnie przekonywać, że ona też tak mówiła w moim wieku (nic mnie tak nie wkurza jak "też tam miałam w twoim wieku") i zanim się obejrzę, to już będę miała własną rodzinę, zostanę babcią, ple ple ple.
OdpowiedzUsuńNarzucony model kobiecości. Oczywiście fakt posiadania pewnych oznak mówiących dobitnie o byciu przedstawicielką płci pięknej już się nie liczy? Ja tam lubię i glany, i sukienki (nie jednocześnie :D), ale raczej wolę się ubrać funkcjonalnie niż ładnie.
Jestem ciekawa, czy kiedy będziemy miały po trzydzieści lat (zakładając, że nasz światopogląd nie stanie do tej pory na głowie), to dalej będziemy słuchać o tym, że z wiekiem zmienimy zdanie.
UsuńI zakładając, że dożyjemy (wszystko się zdarzyć może, a ja teoretycznie już jestem dobre 20 lat w plecy :P). Wtedy będzie gadanie o kryzysie wieku średniego :P
UsuńJa na każdym spotkaniu rodzinnym, weselu, imieninach babci czy urodzinach ciotki słyszę: A chłopaka to masz? Jakie to denerwujące. Nawet przy życzeniach wigilijnych mi życzyli osobnika płci męskiej. Czasami mam ochotę skłamać i powiedzieć, że mam. Zastanawiam się jak by ich miny wyglądały O.o
OdpowiedzUsuńNa szczęście ja takiej rodzinki nie mam. Ale szczerze Ci współczuję i łączę się z Tobą w bólu..
OdpowiedzUsuńCo kraj to obyczaj. Warto mimo wszystko zawsze pozostać sobą!
OdpowiedzUsuńEj to trochę brzmi przesadnie.
OdpowiedzUsuńOsobiście więcej poznałem dziewczyn właśnie, że tak powiem nie "dziewczęcych", ale no cóż, taka dzisiejsza młodzież.
Oczywiście, że masz prawo śmiać się z szowinistycznych żartów, być dumna z wyniku w LoLu, ale grubiaństwo to już co innego. Co do piwa, to też wiem, jaki mam stosunek. Wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko wychodzi na dobre.
Moja rodzina, hmm, ja nie wiem. Ostatnio tatuś na imieniny życzył mi "żebym znalazł dziewczynę, która nie tylko będzie ładna ale również postawi mnie do pionu" - czyli ogólnie to co chcę. Tylko jakoś tak dziwnie, że on o tym wie, skoro bliższe relacje, to ja mam z Tobą.
No cóż, trzymaj się Ty moja kochana mordko, nie pij za dużo piwa, ale bądź sobą i w końcu spotkasz kogoś, kto będzie najszczęśliwszy patrząc jak obrzerasz się pizzą (ewentualnie będzie się z Tobą o nią bił :P).
Twój UwG :3
Wiesz współczuje ci, naprawdę. Ja nie mam i nigdy nie miałam chłopaka, nie maluję się codziennie - szkoda mi cery, zamiast balerinek czy butów na obcasach noszę trampki albo glany (nawet jeśli do tego założę spódnicę bądź sukienkę), czasem jak mam kaprys to założę koszulkę z ulubionym zespołem, uwielbiam oglądać horrory. I jakoś nikt nie miał do mnie o to pretensji. No może raz - kiedyś ciocia przyczepiła się do mnie dlaczego to ja jeszcze się nie maluję, bo przecież kobieta dbać musi o wygląd i w ogóle. Akurat. Kobieta dba o siebie wtedy kiedy dba o higienę, a wytapetowana twarz o tym nie świadczy.
OdpowiedzUsuńA o tym, że kobieta jest delikatna i wrażliwa nie świadczy wygląd zewnętrzny tylko jej charakter i wartości.
Pytanie o faceta równiez mnie denerwuje. W ogóle wkurzające jest wszechobecne przekonanie, że od pewnego wieku kobieta powinna kogoś mieć, jeśli nie ma, to zapewne jest z nią coś nie tak. A potem jest presja i laski wiążą się z pierwszym lepszym, byle z kimś być.
OdpowiedzUsuńCo do "kobiecie nie wypada" to się zgadzam. Kobietom nie wypada robić pewnych rzeczy, tak jak nie wypada facetom.
Widzisz, popatrz, na moim przykładzie można zauważyć, że nie trzeba nosić gargantulicznych szpilek, kusych kostiumików, być wieszaczkiem z rozmiarem D i mizdrzyć się do wszystkiego co się rusza żeby znaleźć sobie faceta. Można cieszyć się swoich leveli w Skyrimie, obżerać się pizzą (ba, nawet pracować w pizzerii), pić piwo, oglądać obrzydliwe horrory. Nie wiem, mi jakoś nikt nigdy niczego nie zarzucił mimo, że nie raz nie dwa chodziłam na przykład w białych ogrodniczkach, glanach z klamrami i wyglądałam bardziej jak Bob Budowniczy niż dorastająca kobietka. To wszystko siedzi w głowie, w sposobie postrzegania świata, a nie w sposobie ubierania się, obycia z innymi, a tym bardziej z facetami. Po prostu człowiek powinien w tych sytuacjach na siebie, a nie na babcie, ciocie czy tym podobne.
OdpowiedzUsuńCzy ja napisałam, że trzeba robić to i to, żeby mieć faceta? Wydaje mi się, że nie. A że moja rodzina twierdzi, że jednak tak, to już inna sprawa, w dodatku koszmarnie irytująca - przynajmniej na tyle, że postanowiłam podzielić się nią z resztą internetu. Naprawdę, zazdroszczę, że nikt ci nie robi problemów w kwestii wyglądu, ilości zjadanej pizzy i czasu spędzonego na levelowaniu postaci. >.>
UsuńBob Budowniczy jest pro.
Jak ja się cieszę, że nigdy nie miałam presji na "bycie prawdziwą kobietą" ze strony swojego otoczenia. Piję piwo (to znaczy będę pić, jak minie okres mojej rocznej abstynencji), jem pizzę, zamiast łazić na imprezy, gram z mym Lubym na multiplayerze całymi nocami i nie lubię dzieci. Chyba bym zagryzła, gdyby ktoś cisnął mnie tak, jak Ciebie. Wysyłam w Twoją stronę mnóstwo dobrej energii :P Nie daj się, bo normalnych osobników płci żeńskiej zostało coraz mniej.
OdpowiedzUsuń