niedziela, 21 października 2012

WTF pazdziernik

Jeśli nikt nie uwierzy wam, że bez przymusu wychodziliście z domu przez dwa dni pod rząd, to wiedzcie, że coś się dzieje. Z wami, niestety. Ot, dzisiaj zadzwonił do mnie ojciec i kiedy usłyszał, że jestem w parku, zapytał konspiracyjnym szeptem "Ale takim normalnym czy w Skyrimie?". Pomijam, że gość jeszcze się nie przestawił z opcji moje dorosłe, osiemnastoletnie dziecko gra w Skyrima na moje dorosłe, osiemnastoletnie dziecko gra w Wiedźmina - zresztą dla niego to i tak bez różnicy; wszak i tu, i tu latam z mieczem (tego, że skyrim podbijam jako mag/łucznik szanowny rodzic również nie dostrzega, dla niego to w dalszym ciągu latanie z mieczem i nie próbuj tłumaczyć, bo zginiesz w męczarniach) i morduję wszystko co się rusza z takim samym zapałem, z jakim fanki One Direction walczą o autograf któregoś ze swoich ulubieńców. Wracając do tematu: ojciec przeżył szok, zawał i ciążę jednocześnie, bo nie dość, że wyszłam do parku, to jeszcze dnia poprzedniego również byłam poza domem. Jak niewiele trzeba, żeby kogoś zaskoczyć!

TAM BYŁ NAKAMURA OMATKOPRZENAJŚWIĘTSZA!!!!!11one
Mecz Japonia-Brazylia był bardzo miłym przeżyciem, pomimo klęski moich skośnookich ulubieńców - no, ale przegrać z Brazylią 4:0 też trzeba umieć. Plus jest taki, że Japończycy mieli zdecydowanie lepszy doping: sporo ich rodaków było na trybunach, a jedna mniej-więcej piętnastoosobowa grupa uzbrojona w megafony i bębny wykrzykiwała "Nippon! Nippon!"* z zacięciem i determinacją, których mogliby im pozazdrościć niektórzy samuraje. Co się działo po czwartej bramce Brazylijczyków, ohoho... Uwierzcie, mieli rządzę mordu wypisaną na uroczych twarzyczkach i dziwię się, że nie pozabijali siedzących niedaleko dzieciaków z jakiejś szkoły, które słodkimi głosikami na zmianę skandowały "Brazylia, Brazylia!" i wyzywały się w swoim zamkniętym gronie (najciekawszy pojazd ever: nie masz źrenic!). A pomiędzy tym wszystkim ja, rozczochrane i zakatarzone dziecko suszące zęby do każdego zauważonego Azjaty, dumnie noszące na plecach wielką flagę Kraju Kwitnącej Wiśni.

Generalnie ten cały październik nie jest tak zły, jak teoretycznie mógłby być. Co prawda żywię się frytkami z keczupem, teleobiektyw jest zepsuty i póki co nie nadaje się do użytku a stan mojego konta osiągnął Dno Absolutne, ale weszłam w posiadanie koszulki ze Stonesami i rozszerzonej edycji wspomnianego na początku Wiedźmina (tylko 29,99 - to był interes mojego życia!). A, do szkoły kupiłam sobie torbę (kredyt w najcudowniejszym banku na świecie o wdzięcznej nazwie MAMA - polecam serdecznie, głównie ze względu na niskie oprocentowanie), która ponoć nie mieści formatu A4... Terefere, już ja jej udowodnię, że mieści. Mimo wszystko mam ochotę zapaść się gdzieś głęboko pod ziemię, nakryć kołdrą po uszy i mieć święty spokój, żeby nikt niczego ode mnie nie chciał (np. kot, żeby go nakarmić), nie oczekiwał (np. mama, że posprzątam), nie wymagał (pozdrawiam np. moją UKOCHANĄ matematyczkę) ani nie dzwonił do mnie o trzeciej w nocy z jakiejś imprezy - droga R., nie czytasz tego, ale i tak wiedz, że wkrótce zginiesz. Człowiek smacznie sobie śpi, a tu mu nagle cholerne dum-dum-dum dum-di-dum dum-di-dum całe mieszkanie na nogi stawia, z kotem i pająkiem Zygfrydem zza szafy włącznie. 

 No i mój szanowny futrzak chyba polubił aparat, bo ostatnio łasi się do niego jak Zgredek do skarpet.

*...i coś jeszcze, ale nie mam pojęcia, co takiego. Wyglądali zbyt groźnie, żebym odważyła się do nich podejść i zapytać!

11 komentarzy:

  1. Jestem zdecydowanie domatorką, ale mimo to zdarza mi się wychodzić na dwór co jakiś czas, więc nie jest to dla moich rodziców zaskoczeniem.

    W Skyrima nie grałam, ale za to w Obliviona miałam okazję, spoko sprawa. Nie jestem zbyt ogarnięta w temacie gier komputerowych, ale miło od czasu do czasu usiąść przed komputerem i pozabijać kogoś mieczykiem ;>

    Chyba powinnam przejść się do banku MAMA, mój portfel zaczyna chudnąć w zastraszającym tempie ostatnio :(

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM TWOJEGO KOTA!!! I TAK, - JESTEM CHOLERNYM GIMBUSEM Z CAPS LOCKIEM!
    Mój nie przeżyłby szoku, on by po prostu nie uwierzył, że znajduję się na dworze.
    Bardzo lubię Wiedźmina (może dlatego, że B. z mojej szkoły wygląda jak Wiedźmin z gry.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyjdę na blondynkę: w co oni tam grają?

    Na wychodzenie z domku, żeby posiedzieć w parku jest trochę za zimno już niestety:C ostatnio zamarzałam, wróciłam do domu pociągając nosem i o mało mnie choróbsko nie złapało. W wakacje z przyjaciółmi wypracowaliśmy sobie nawyk spotkań w soboty wieczorem właśnie w parku;) teraz ładujemy się do któregoś z nas na herbatę i obżarstwo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocie jest przepiękne! Te oczęta :3

    "nie masz źrenic" - padłam! :D genialne.

    Ja ostatnio też dość często wychodzę, co jest aż dziwne, bo zazwyczaj jesienią dostaję syndromu "muszę-siedzieć-w-domu-bo-zginę".

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm, dawno bez przymusu nie wychodziłam z domu przez dwa dni pod rząd. Tak mi się przynajmniej wydaje.
    Racja, październik nie jest zły. Mam przeczucie, że w listopadzie będzie gorzej, no ale jeszcze możemy cieszyć się październikiem, więc nie będę narzekać na coś, co nawet się jeszcze nie zaczęło. Oszczędzę nam cierpienia :D
    A poza tym.. smutno mi się zrobiło, bo ZGREDEK ;<

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedźmina edycję rozszerzoną zdobyłam całkiem za darmo od koleżanki, która nawet nie wiedziała, że to tą grę. To dopiero nazywa się interes ;) Swoją drogą polecam również drugą część. System walki o niebo lepszy.
    W Skyrima nie miałam okazji jeszcze grać - ale tytuł widnieje na samym początku długiej listy gier do kupienia - za to mam Morrowinda :)
    Taaak... U mnie też się dziwią jak na dwór wychodzę. Zdecydowanie wolę zostać w domu i czytać książki ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Marudzisz, a post odebrałam wyjątkowo pozytywnie :) Przyznam, że pogoda w ten weekend była niezwykle sprzyjająca do wyjścia. Sama, bez zbyt długiego nękania wybrałam się na sobotnie kręcenie kółek rowerem wokół miejskiego zalewu. Zawsze jak gram w H IV,to jak na złość do pokoju wpada moja mama i zbolałym głosem jęczy "Ile można? Nie nudzi Ci się to?" Cóż z tego, że jedna kampania jest nekromancka, inna barbarzyńska, a czasem sama coś tam sobie kleję w edytorze. Dla niej tło gry jest zawsze takie samo i - podobnie jak Twego Szanownego Padre - niczym nie przekonasz, że jest inaczej. No ale fakt, bank z niej niezły ^^ Ogólnie, to wyjątkowo lekko znoszę wejście w sezon jesienny. Boję się, że niedługo dołek dopadnie mnie ze zdwojoną siłą (a może głębokością?).
    Nie daj się, jedz dużo lodów gruszkowych (mój niedawno odkryty przysmak z Zielonej Budki) i bądź dzielna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale masz ślicznego kota!
    Owszem, październik nie jest tak zły, jak mogłoby się wydawać ;)
    Moja mama ma trochę jak mój tata - z tymi grami. Jak ostatnio w domu grałam w Fallouta i weszła do pokoju, po chwili wyszła, wzdychając, że tylko latam i zabijam. Ale jest różnica, prawda? W Skyrimie smoki, w Falloucie ghule, no kurde ;)

    Mówiłam, że jesień nie jest taka zła ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Płaczę przez Twojego kota :<
    U mnie natomiast odwrotnie... Siedzę w domu cały wieczór, a mama zdziwiona pyta: "Eule, nigdzie nie wychodzisz?!", bo tak to latam jak kot z pęcherzem :D

    OdpowiedzUsuń
  10. A myślałam, że jetem jedyną dziewczyną, która lubi latać z mieczem (ewentualnie jakimś dobrym toporem) oraz najlepiej z kuszą..

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja się nawet nie przyznaję, że czasami lubię zagrać w jakąś grę, która podobno według każdego jest dziwna, głupia i w ogóle bee, ale jakoś każdy wie, o co w niej chodzi.
    Co do meczu - jesteś może trzecią dziewczyną, którą "znam" i lubi piłkę nożną. Zawsze się dziwię, czemu aż tak mało dziewczyn się tym interesuje :D

    OdpowiedzUsuń