Chciałabym, żeby były już święta - nic nie działa na mnie tak kojąco, jak śnieg za oknami, czas na czytanie książek, mróz bezlitośnie szczypiący policzki kiedy tylko opuści się ciepłe mieszkanie... O tak, zwłaszcza mróz. Nie miałam pojęcia, że można tak bardzo kochać jakąś porę roku, ale wraz z nadejściem każdej kolejnej zimy coraz bardziej uświadamiam sobie, że gdybym tylko mogła, natychmiast rzuciłabym wszystko i uciekła hen, na północ, byle dalej. W moim odczuciu lato jest zbyt hałaśliwe, zbyt żywe; nie dość, że ludzie biegają jak szaleni, ciągle coś robią, przejmują się, są rozemocjonowani, to jeszcze pogoda co rusz się zmienia - w jednej chwili świeci słońce, a już parę godzin później szaleje burza... Która zwykle szybko się kończy i znowu mamy bezchmurne niebo. Zwariować można. Zimą (taką prawdziwą, nie naszą polską, wczesnogrudniową ciapą) wszystko zasypia pod warstwą śniegu, różnice w pogodzie ograniczają się do mrozu dużego i większego, a i żadne oberwanie chmury nikogo nie zaskoczy - ot, albo będzie padał śnieg, albo nie. Sporo osób zamyka się w domach na cztery spusty, bo za zimno, rodzice z małymi dziećmi nie chodzą stadami po parkach, bo za zimno. Ptaki nie skrzeczą, bachory nie wrzeszczą, zbyt wiele psów też nie szczeka na dworze, bo i właściciele zwykle na krócej z nimi wychodzą. Ech, zima mogłaby trwać wiecznie.
Teleobiektyw wreszcie wrócił z serwisu. Jak na maturzystkę przystało, zamiast się uczyć na najbliższy sprawdzian z mojej ukochanej matematyki, od razu pobiegłam do parku - byłam na tyle zmotywowana, że skoro świt zerwałam się z łóżka i zaczęłam polowanie na moje ukochane rude potwory. Wytarzałam się w błocie i liściach, a efekt jest jaki jest. Szczerze mówiąc, zdjęcie jak zdjęcie - ot, wiewiórka siedzi, wielkie halo - ale nie ukrywam, że rozpiera mnie duma, kiedy na nie patrzę. Nie ma co, do naszynal dżeografik nie trafi, ale liczy się, że jest moje. I kropka. Zresztą sami zobaczycie, że kiedyś o zdjęcia mojego autorstwa media będą toczyły wojny. Za jakiś czas, oczywiście. Najpierw muszę trochę poćwiczyć i opanować obsługę tego ustrojstwa zwanego aparatem fotograficznym... E, grunt to mieć jakieś marzenia, prawda? Zresztą i tak bardziej prawdopodobne jest to, o czym piszę teraz, niż mój plan zostania szalonym rockmanem, o którym wspominałam w poprzedniej notce. Swoją drogą, nie zrezygnowałam z tego tak do końca i znowu znęcam się nad gitarą, ku uciesze mamy, babci, kota i sąsiadów. Fakt, miałam być wokalistą, ale póki co nie mam serca, żeby codziennie maltretować wszystkich dookoła swoimi nieudolnymi próbami śpiewania.
Tak bardzo zagrałabym w LoLa... Szkoło, zgiń. Swoją drogą, gdyby ktoś miał ochotę nołlajfić razem ze mną, niech się odezwie, będzie mi bardzo miło. A tymczasem: witajcie, funkcje! I zgińcie przy okazji.
Ja się chcę nołlajfować! Jedźmy gdzieś i zróbmy sobie wyścigi psich zaprzęgów! Albo w sumie nie, bo taki jakby wyzysk zwierząt, no ale.. Wiewiórka przeurocza. Kiedyś idąc do szkoły, znalazłyśmy z Pseudo na środku ulicy martwą wiewiórkę, leżała na boku i bynajmniej nie wyglądała na potrąconą przez samochód, wyglądała tak, jakby zasnęła i to był taki smutny widok, że wracając ze szkoły, miałam nadzieję znów ją zobaczyć, ale już jej tam nie było. :( A ja mam wrażenie, że ludzie ciągle się czymś przejmują i ciągle są rozemocjonowani, bez względu na porę roku. Chyba, że tylko w moim otoczeniu są sami dziwni ludzie, których mam szczerze dosyć. Bycie nołlajfem naprawdę nie jest głupim pomysłem. Racja, funkcje też powinny zginąć, jutro kartkówka.
Boski wiewiór! Z tym pragnieniem zimy, to się akurat nie zgodzę. Ty na północ, mnie z kolei ciągnie na południe. Jestem ciepłolubnym stworzeniem i każda minusowa temperatura to dla mnie dramat :P Hm, może moje preferencje są podyktowane tym, że swoje lato spędzam w dziurze zabitej dechami, którą kocham i zwę Samotnią. Z dala od ludu, z prywatną plażą, lasem pod nosem i świętym spokojem ;)
Uwielbiam zimę, ale tylko taką prawdziwą, śnieżną i zimną. Ogarnia mnie wtedy jakiś dobry nastrój. No i oczywiście jest mnóstwo wolnego - święta, ferie. Żyć, nie umierać! Funkcje, wrrr, nie chcę nawet o nich słyszeć.
Z takimi zdjęciami przyszłość związana z profesjonalnym fotografowaniem jest całkiem realna moim zdaniem :) Świetny wiewiór.
Jako osoba, która podobno uwielbia matmę powiem jedno - rzygam funkcjami, serio. Ostatnio miałam w książce, którą przerabiam trzy działy o nich, które był dość obszerne, więc na razie mam ich serdecznie dosyć. Co do zdjęcia to jest przesłodkie - kocham te rude potworki skaczące po drzewach ;)
Ja się chcę nołlajfować! Jedźmy gdzieś i zróbmy sobie wyścigi psich zaprzęgów! Albo w sumie nie, bo taki jakby wyzysk zwierząt, no ale..
OdpowiedzUsuńWiewiórka przeurocza. Kiedyś idąc do szkoły, znalazłyśmy z Pseudo na środku ulicy martwą wiewiórkę, leżała na boku i bynajmniej nie wyglądała na potrąconą przez samochód, wyglądała tak, jakby zasnęła i to był taki smutny widok, że wracając ze szkoły, miałam nadzieję znów ją zobaczyć, ale już jej tam nie było. :(
A ja mam wrażenie, że ludzie ciągle się czymś przejmują i ciągle są rozemocjonowani, bez względu na porę roku. Chyba, że tylko w moim otoczeniu są sami dziwni ludzie, których mam szczerze dosyć. Bycie nołlajfem naprawdę nie jest głupim pomysłem.
Racja, funkcje też powinny zginąć, jutro kartkówka.
Boski wiewiór!
OdpowiedzUsuńZ tym pragnieniem zimy, to się akurat nie zgodzę. Ty na północ, mnie z kolei ciągnie na południe. Jestem ciepłolubnym stworzeniem i każda minusowa temperatura to dla mnie dramat :P
Hm, może moje preferencje są podyktowane tym, że swoje lato spędzam w dziurze zabitej dechami, którą kocham i zwę Samotnią. Z dala od ludu, z prywatną plażą, lasem pod nosem i świętym spokojem ;)
Cudna wiewiórka! ;)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście żyje w słodkiej nieświadomości do tego, czym są funkcje. I niech tak pozostanie. :)
Uwielbiam zimę, ale tylko taką prawdziwą, śnieżną i zimną. Ogarnia mnie wtedy jakiś dobry nastrój. No i oczywiście jest mnóstwo wolnego - święta, ferie. Żyć, nie umierać!
OdpowiedzUsuńFunkcje, wrrr, nie chcę nawet o nich słyszeć.
Z takimi zdjęciami przyszłość związana z profesjonalnym fotografowaniem jest całkiem realna moim zdaniem :) Świetny wiewiór.
+ Uroczyście ogłaszam, że nominowałam Cię do zabawy (kolejny łańcuszek :P).
UsuńAle wiewióra!
OdpowiedzUsuńTeż lubię zimę, właśnie za jej spokojność i stateczność ;)
No i ładny widok za oknem, jeśli spadnie dużo śniegu ;D
Lubię zimę, ale jakoś mi do niej nie spieszno. Strasznie wtedy marznę i ta wizja mnie przeraża. Cokolwiek bym nie założyła, to i tak jest mi zimno.
OdpowiedzUsuńJako osoba, która podobno uwielbia matmę powiem jedno - rzygam funkcjami, serio. Ostatnio miałam w książce, którą przerabiam trzy działy o nich, które był dość obszerne, więc na razie mam ich serdecznie dosyć.
OdpowiedzUsuńCo do zdjęcia to jest przesłodkie - kocham te rude potworki skaczące po drzewach ;)
Jakie świetne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńLoL... Przez to ile się nasłuchałam o tej grze od cudownego Bułusia, to już mam dosyć ;d
Dawaj, jedziemy na Północ na rozpoczęcie sezonu skoków!! :D
OdpowiedzUsuńEj, mam ochotę zagrać w LoLa...