Wiosna to - przynajmniej w teorii - czas powszechnej radości bez powodu, zakochiwania się bezsensu i ogólnej chęci do życia niespowodowanej niczym konkretnym. W moim wypadku zwykle wyglądało to trochę inaczej: nie dość, że jako alergik mam wystarczająco dużo powodów, żeby nienawidzić tej pory roku, to po prostu nadmiar słońca i głupie uśmiechy wszystkich dookoła sprawiają, że wiosna stała się okresem, który najchętniej przesiedziałabym w schronie zbudowanej z Nokii 3210, za jedynego towarzysza mając koc, paczkę chusteczek higienicznych, sprawny komputer z dostępem do internetu (żebym mogła oglądać, jak jedzą bambusa pandy transmitowane na żywo prosto z Chin) i kilka książek. Szczerze mówiąc nie pamiętam, kiedy ostatnio cieszyła mnie zbliżająca się wiosna... Aż do teraz. Moja teoria: to dlatego, że jestem w pełni usatysfakcjonowana z... zimy. Uwielbiam śnieg, mróz i oglądanie zmarzniętych ludzi na przystankach tramwajowych, a tego roku niczego z mojej krótkiej listy nie zabrakło. Skoro przez minione trzy miesiące śnieg leżał prawie non-stop, to zdążyłam się na niego napatrzeć... Tak sądzę. Pewnie w czerwcu zmienię zdanie i zapragnę uciec gdzieś w Himalaje, ale póki co nie narzekam.
Poza tym mam tyle nauki, że momentami nawet nie wiem, jak się nazywam. Ba, gdyby ktoś jeszcze nie zauważył, z tej okazji zmieniłam nawet grafikę na blogu - zimowa była nieaktualna, obecna jest aktualna aż zanadto... I obawiam się, że do końca kwietnia nic nie ulegnie zmianie. Oczywiście w związku z chorobą, jaką jest matura, musiałam zaniedbać i bloga, i porządek (a raczej jego brak) w pokoju, i konwenty, i wszystko inne. Nie, żebym narzekała na brak wolnego czasu, nic z tych rzeczy - po prostu kiedy już znajdę chwilę, zaczynam się objadać i tępo wpatrywać w ekran laptopa.
Jeszcze dwa miesiące. Yay.
Co zdajesz? Tak z chorej ciekawości.
OdpowiedzUsuńMuszę przybić piątkę, a nawet dodać: jestem głupia! Zamiast się uczyć chemii i biologii, patrzę - o, komputer. Nawet komputer nie musi być moim wrogiem, nawet książki na półce są mi przeciwne. Zeszyt, kartki, długopisy. Materiał interesujący, ale z drugiej strony tyle rzeczy się prosi, aby je zrobić. Próbuję je powstrzymać. Daje radę, ale mimo wszystko wizja ostatnich dwóch miesięcy mnie poraża. Uczyć, uczyć, być z dala od kompa. Gdy chce się pisać notki. Ciężko. No cóż, trzeba dać radę.
Trzymam kciuki za Ciebie, za Twoją maturę.
Też tak mam, dokładnie tak samo. Jedyną różnicą jest to, że prawdopodobnie maturę będę zdawać w przyszłym roku lub w jeszcze następnym. Nie wiem, co gorsze.
OdpowiedzUsuńW każdym razie powodzenia wszystkim maturzystom - trzymam kciuki!
Ja też mimo mojej ogromnej miłości do zimy i śniegu nawet cieszę się, że zaczyna się wiosna - przynajmniej w tych ciężkich i grubych kurtek będzie można zrezygnować.
OdpowiedzUsuńja na co jestem przygotowana to tylko na matmę, a angielski dzień przed się uczę tzn. powtarzam, ale polski i geografia wołają o pomstę do nieba ;x
OdpowiedzUsuńA ja tam się cieszę, że już wiosna. Miałam dość ślizgania się na lodzie i nakładania na siebie całego mnóstwa ubrań, żeby tylko nie zmarznąć.
OdpowiedzUsuńLubię wiosnę :) Ach, matura, nie jest taka straszna jak ją przedstawiają więc na pewno świetnie dasz sobie radę :)
OdpowiedzUsuńJak tylko złe błoto zniknie, zaprzyjaźnię się z wiosną.
OdpowiedzUsuńA matura - ach, ja mam wrażenie, że zemdleję zanim zdążę wejść do szkoły :D (tak, ten optymizm, wiem).
To w maju jest matura? Pierwsze słyszę...
OdpowiedzUsuńA tak poważnie to ja już chcę przeżyć te majowe katusze i mieć nareszcie wakacje ;)
Matura nie taka straszna, zobaczysz :D A zima to zło!
OdpowiedzUsuńJa niestety śniegu mam a mam, bo mieszkam w tych rejonach Polski, gdzie jest najzimniej. Tak trochę średnio, ale cóż - oby lato dopisało. ;))
OdpowiedzUsuńPowodzenia na maturze. ;))
klasa maturalna jest wspaniała ^^
OdpowiedzUsuńZimo odejdź. Maturę zdasz spokojnie, mądre z Ciebie dziewczę, to i nie masz się czym martwić.
OdpowiedzUsuńZaniedbać brak porządku, to znaczy, że przypadkiem masz czysto w pokoju? xD
OdpowiedzUsuńW sumie u mnie by tak było, jakbym posprzątał po świętach, dosłownie, nic się nie zmieniło. Tylko migracje talerzy i kubków po herbacie można zaobserwować. No cóż, bywa.
Trzymaj się cieplutko i nie strasz maturą, bo się boję, :3
Dasz radę z tą maturą. Dasz :D
OdpowiedzUsuńMam sprawę, którą chciałabym omówić bardziej prywatnie, a nie znalazłam numeru gg ani adresu maila. Mogłabyś podać? :)
8374963 :3
UsuńDokładnie to samo mam z tym objadaniem się i gapieniem w laptopa :( Tyle że mnie czeka tylko egzamin gimnazjalny, luz, a Ciebie matura, więc milioooon razy gorzej! Huhuhu!
OdpowiedzUsuń(Bardzo pocieszające, wiem)
Kocham śnieg, kocham zimę, kocham pękający lód pod obutymi w trapery lub glany stopami, ale teraz mam już serdecznie dość. Niedobór witaminy D robi swoje :<
Twój tytuł bloga jest najcudowniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek przeczytałam <3 chyba stanie się moim mottem życiowym
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :3
Usuń