Dnia siódmego kwietnia zaginęła Lori.
Wskoczyła do portalu, by przenieść się do świata pozbawionego tęczy i w ostatecznej walce pokonać swojego przeciwnika, bossa w grze "Życie" znajdującego się na końcu poziomu "Liceum", ostatniej części rozdziału "Szkoła". Jedyny taki stwór, drugiego podobnego nie spotka się już w żadnych późniejszych etapach rozgrywki, napawa przerażeniem każdego licealistę - a imię jego Wielki Matur.
Wiedzieć trzeba, że każdy, kto wyruszy w podobną podróż, nie wróci z niej taki sam - jeśli wróci w ogóle. Po drodze do celu czyha mnóstwo wrogich mobów, questów pobocznych i innych graczy z włączonym trybem PVP, którzy z przyjemnością będą patrzeć, jak cudzy pasek HP spada do zera. Mimo wszystko, podejmowane ryzyko opłaca się, bo dzięki zdobywanemu doświadczeniu możemy rozwijać naszą postać. Po co? Jak to: po co? Aww, a kto by nie chciał powiedzieć w przyszłości jakiemuś pewnemu siebie idiocie "Właśnie zadarłeś z paladynem lvl 70, lamo!"..?
Dnia dwudziestego maja Wielki Matur został pokonany. Lori nie ujrzy go już nigdy więcej.
Wierzcie lub nie, ale to było naprawdę długie półtora miesiąca, które spędziłam bez życia, bez ciekawych książek i bez blogspota. Nie weszłam na ani jednego bloga, naprawdę! Za to na starość chyba robię się sentymentalna, bo aż się moja krzywa twarz ucieszyła, kiedy znów zobaczyłam to irytująco białe, puste pole przeznaczone na treść posta - woah, mogę tu napisać co mi się tylko podoba, czujecie tę moc..?
Przyznaję, że trochę mi się pozmieniało w życiu, o ile ktoś mojego pokroju może mówić o tym, że w ogóle jakimkolwiek życiem dysponuje. Postarzałam się i teraz mam lat dziewiętnaście, co zdecydowanie brzmi dumnie, godnie i dojrzale. Mogę pochwalić się świadectwem ukończenia szkoły ponadgimnazjalnej, co brzmi jeszcze bardziej dumnie, godnie i dojrzale. Pozbyłam się już prawie wszystkich książek stricte szkolnych. Ścięłam włosy. Na wszystkie egzaminy grzecznie chodziłam w eleganckiej spódnicy i białych bluzkach albo koszulach, jak bozia przykazała. Będę szła na studia. Łaaaał, jestem taka dorosła, sratatata...
Ale co by się nie działo, śliniące się tęczą lamy kocham w dalszym ciągu!
Sword Art Online? :D
OdpowiedzUsuńAkurat o tym nie myślałam, ale generalnie bardzo lubię. :3
UsuńNajważniejsze, że matury masz za sobą i teraz możesz robić to co lubisz ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLorku, nareszcie. Zapomnij o Złym Maturze i życzę sobie co najmniej jednego posta tygodniowo.
OdpowiedzUsuńJak to ścięłaś włosy? Ile? (bulwers)
Wykształcenie średnie niepełne brzmi absolutnie cudownie<3
OdpowiedzUsuńStęskniłam się :3 No to sobie podexpiłaś...
OdpowiedzUsuńUhu, już po maturach to możesz czuć się prawdziwie wolna, zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńJa również w ostatnich tygodniach toczyłam walkę z Wielkim Maturem i mam nadzieję, że wyszłam z niej zwycięsko. Ukończenie liceum i studia - to wszystko brzmi dumnie i dorośle, ale jednocześnie napawa mnie przerażeniem ;D
OdpowiedzUsuńfajne uczucie, być po maturach, co nie?:D
OdpowiedzUsuńW końcu wróciłaś! Gratuluję Ci starcia w osiągniętym sukcesem pokonania Matura. Teraz będzie już tylko... gorzej. A podobno studia, to najpiękniejszy okres w życiu i bla bla bla :P Tak czy siak - dobrze Cię znów czytać :)
OdpowiedzUsuńhahaha :) Nareszcie :) Choć szczerze mówiąc, dla rodziców (przynajmniej moich) to że mam 19 lat nie robi jakiejś większej różnicy- chyba dopiero, gdy wyfrunę na studia stwierdzą, że ich córeczka już nie jest wcale taka mała.
OdpowiedzUsuńno i zapraszam do siebie http://dziewczyna-z-bloga.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń