Znając życie będę teraz spamowała pozbawionymi sensu postami o moich wspaniałych studiach. Cóż, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że ktoś przez to przebrnie i nie zaśnie w połowie. Wybaczcie, że nie zrobiłam sobie super fotki z indeksem.
Poniedziałek był dniem spotkania pseudo integracyjnego polegającego na siedzeniu w knajpie, piciu zdecydowanie zbyt drogiego piwa i stawaniu na głowie, żeby zapamiętać imiona tych dziesięciu osób, które ruszyły swoje szanowne dupska z domów i na owym spotkaniu się stawiły. Nawet względnie normalni ci ludzie, a przynajmniej takie sprawiają wrażenie na pierwszy rzut oka... Chociaż i tak pewnie kiedyś ich wszystkich znienawidzę. Wtorek minął pod znakiem testu kwalifikacyjnego z angielskiego, poprzedzonego krótką rozmową na temat Warszawy, Wrocławia i tajemnicy zaginionych cegieł. Sprawa jest prosta: dziewczyna z naszej wspaniałej stolicy opowiadała o tym, jak to jej miasto było zniszczone, a potem je odbudowali... Używając w tym celu moich, wrocławskich cegieł. Złodzieje! Stanęłam w obronie naszych ceglastych przyjaciół, a jakże. Od tego momentu grupka ludzi nazywa mnie cegiełką. No ja pier...
Środa - ŁO MATULU, DOSTAŁAM INDEKS. Nie wiem co z tego, ale dostałam. A potem się przeziębiłam.
Prawdziwa zabawa zaczęła się jednak dopiero dzisiaj. Zajęcia. Od pierwszego wejrzenia jestem zakochana w podstawach edytorstwa i radosnej pani redaktor, która to wykłada - mam gwiazdki w oczach na samą myśl, mogłabym tego słuchać godzinami. Gorzej z wdzięcznie brzmiącą historią kultury książki, bo to z kolei będzie piekło, które można albo przespać, albo w ogóle zrobić przysługę sobie oraz reszcie świata i zwyczajnie nie iść. Ewentualnie siedzieć z laptopem na korytarzu i korzystać z dobrodziejstw darmowego łaj-faj.
Poza tym nie mam zielonego pojęcia, jak to się stało, ale od poniedziałku do dzisiaj konsekwentnie kończyłam popołudnia z piwem w ręku. Oktoberfest, ahoj!
No patrz. A ja nawet nie mam takiej możliwości żeby strzelić sobie fotę z indeksem, bo nie mam papierowego... A to pech :c
OdpowiedzUsuńMożna spytać na jakim kierunku jesteś? :)
Informacja naukowa i bibliotekoznawstwo.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDziwnie się żyje ze świadomością, że się było przedostatnim rocznikiem z indeksem "analogowym".
UsuńWyczuwam atak studenckich postów WSZĘDZIE!
OdpowiedzUsuńoboże
Kończenie dnia z piwem - już cię zarazili studentowaniem ;D Ale chyba jest fajnie, nie? Co do ludzi, to teraz wszyscy wydaję się fajni, ale jacy naprawdę są, zobaczysz po 2-3 miesiąca - zresztą, jak w szkole, wiadomo :D witaj studentko!
OdpowiedzUsuńCo do ludzi to wszystko wyjdzie w przysłowiowym praniu, ale trzymam kciuki żeby było okej :D
OdpowiedzUsuńNo i zazdroszczę bycia studentem - też już bym się chciała wyrwać ;)
U mnie to dzień często zaczyna się od alkoholu :D
OdpowiedzUsuńNa studiach jest wesoło, tylko trzeba umieć pogodzić naukę z imprezami.
Miło wspominam czasy kiedy zamiast iść na niektóre nudne zajęcia i wykłady, chodziło się na piwo:)
OdpowiedzUsuńGenialny kierunek! Nie dziwię Ci się że zakochałaś się w podstawach edytorstwa, sama bym to zrobiła, szkoda że wg nie wiedziałam że jest taki kierunek studiów jak 'Informacja naukowa i bibliotekoznawstwo' :D A co do reszty - takie życie studentów :]
OdpowiedzUsuńMOŻE NIE BĘDZIE AŻ TAK ŹLE? Wiesz, to jest tak jak z tymi ludźmi - teraz wydają się mili, a potem obudzi się w nich prawdziwa bestia. Z tym przedmiotem może być podobnie. Ja cię jeszcze przyłapię na zachwalaniu HISTORII KULTURY KSIĄŻKI!
OdpowiedzUsuńciekawy kierunek, moja niewiedza skazała mnie na to, że pierwszy raz o nim słyszę, co poradzić. chociaż w planach mam filologię angielską, a do studiów jeszcze kupa czasu, trzeba pomyśleć nad kierunkiem. tymczasem - ładnie proszę o fotkę z indeksem, łaaaaaadnie '^'
OdpowiedzUsuń