sobota, 15 września 2012

Ciocia dobra rada radzi

Uprzejmie donoszę, iż przeżyłam ten tydzień, ani na moment nie tracąc dobrego humoru. Nie, moment pobudki o szóstej rano w żadnym wypadku się nie liczy - to nie zły humor; to naturalne, że wtedy mam ochotę zabić wszystko i wszystkich, co znajdzie się w zasięgu mojego wzroku. Swoją drogą, jeśli ktoś wstaje o poranku rześki i wypoczęty, to na pewno jest wytworem mojej chorej wyobraźni, objawem problemów z psychiką oraz permanentnego przegrzania mózgu - słowem, fatal error, command not found.

Chyba tylko zaszyty w ciemnej grocie Gollum* nie widzi, że jesień zbliża się wielkimi, wielkiiiiimi krokami. Osobiście skakałam hen wysoko z radości, gdy wypatrzyłam na drzewach małe wysepki żółtych liści, ku mojej uciesze rosnące z każdym dniem i powoli wypierające morze zieleni. Uwielbiam tę porę roku, uwielbiam z całego serca, uwielbiam prawie tak samo mocno, jak scenę śmierci Boromira... A tymczasem spora część otaczających mnie życzliwych wpadają w stany depresyjne, ma dość życia i opłakuje odchodzące lato. Ale za czym tu płakać? Nareszcie przestaną nękać nas upały, których osobiście nie znoszę. Gdzie przyjemność z wychodzenia z domu, skoro słońce oślepia i wypala dziury w skórze, rozbieranie się nic nie daje, wachlowanie podobnie, a jedynym słusznym rozwiązaniem wydaje się przeprowadzka do lodówki? Przyjdź, jesieni, byle prędko - chcę już czerwieni na drzewach i ziemi, chcę coraz ciemniejszych popołudni spędzanych z książką w dłoniach i kubkiem kakao obok, chcę chodzić po mieście omotana chustką ochraniającą przed zimnym, przenikliwym wiatrem. Poza tym chyba jednak mam jakieś zapędy sadystyczne, bo sprawia mi przyjemność obserwowanie przemokniętych, zabieganych, zmarzniętych i zakatarzonych ludzi, którym nic nie wychodzi, bo jesień. Nie martwcie się, kotki, jak nie jesień, to mróz i śnieg... Do których również pałam czystą, nieskalaną żadnym złem tego świata miłością**.

Genialna, życiowa rada, która odmieni wasze życie: bierność jest zła. Bierność powoduje bezrobocie, zły humor i zaburzenia związane z relacjami międzyludzkimi oraz komunikacją. Może i pada, może i ktoś nie lubi zimna i wilgoci, ale to nie jest powód do siedzenia z założonymi rękami i wpatrywania się w ścianę. Ruszmy nasze szacowne tyłki, drodzy państwo, i zróbmy krok w stronę... Psia kostka, w stronę czegokolwiek! Równie dobrze może to być wysoko zdana matura, nowa tak śliczna bluzeczka, Góra Przeznaczenia czy lodówka. Trzeba mieć jakiś cel i do niego dążyć, bo inaczej się kompletnie skapcanieje. Gdyby ktoś miał wątpliwości - ja nie chcę nikogo nawracać; po prostu utwierdzam samą siebie w przekonaniu, że będzie źle, jeśli poddam się niezwykle silnej grawitacji wytwarzanej przez moje łóżko i zalegnę w nim na resztę życia. W skrócie - muszę zrobić zadania z matematyki, a kompletnie mi się nie chce.

PS. Teraz zakładka "twitter" jest tak pro elo wykokszona, że omatkoboska. Klikajcie i podziwiajcie wszyscy!

___________________________________________
* Tak, wiem, on nie żyje, bla bla bla.
** Still better love story than "Twilight"..?

12 komentarzy:

  1. Jesień, jesień, jesień. Uwielbiam, ale mogłoby być ciut cieplej. Oczywiście, też uwielbiam chodzić w chustce, a na allegro wypatrzyłam cudowny płaszczyk i kolorowe drzewa są piękne, ale ciężko to podziwiać, jeśli tak się trzęsiesz, że nie da się skupić na niczym wzroku ;)
    Bierność w niektórych przypadkach jest dobra, w pewne sprawy człowiek nie powinien ingerować, ale we własne życie jak najbardziej powinno się wtrącać i potem nie narzekać, że się zmarnowało życie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham wstawki z "Władcy Pierścieni" <3
    Ja za to nienawidzę jesieni. Pewnie bierze się to z tego, że mam pełno drzew przed domem i muszę wtedy grabić liście, które bezczelnie spadają na ziemię. Chociaż nie powiem, jest to niewątpliwie bardzo urokliwa pora roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gollum żyje. Tak samo, jak żyje Zgredek i Hedwiga i Harry Potter i Hogwart istnieje.
    Stan depresyjny chyba już mam za sobą.. chyba, mam nadzieję :D Powtarzam sobie, że teraz będzie już lepiej.. no, może nie licząc tych zadań z matmy. Jestem beznadziejna, dziś trzeci raz będę robić te same zadania, żeby się nie skompromitować w poniedziałek. :>
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, ja także uwielbiam te zimniejsze pory roku! Można wtedy ubierać takie milusie swetry, glany i inne dziwne rzeczy, których nie można latem! <3 (Możliwe, że to wszystko dlatego, że nienawidzę sandałków, klapeczek, japoneczek i innych tego typu dziadostw, przy których ODKRYWA SIĘ STOPY!! Stopy to zło. Takie dziwne, doczepione do nas kawałki.)

    A tak na marginesie, Fox (o, tam powyżej!) ma przekochany avatar. lovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelovelove

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeej, dziękuję :D ja też się w nim zakochałam :)

      Usuń
  5. Ja też kocham jesień i nie wiem, co ludzie lubią w tym letnich upałach... A co do bierności - ona chyba nigdy nie była dobra ;) A tłumaczenie sobie wszystkiego pogodą jest jeszcze gorsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię jesień i wstawać rano też, czym szokuję wszystkich wokół. Ej, jak ktoś jest marudą to i tak będzie narzekał.. "Jesień? Zimno, chcę lato. Wakacje? Nie, za gorąco, dawajcie zimę!". Życie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam jesień, te wszystkie żywe kolorki na drzewach i trochę ochłody po upalnym lecie, ale za to gdy wszędzie plucha i szarość nie jestem już tak zachwycona ;>

    Z końcówką notki zgadzam się całkowicie - trzeba wyznaczać sobie cele i dążyć do ich realizacji, bierność i nic-nierobienie nie przyniesie żadnych korzyści.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesień kojarzy mi się nie wiedzieć czemu z czerwonym kapturkiem..

    OdpowiedzUsuń
  9. No tak bierność niczemu nie służy. Trzeba być żywiołowym, tak jak nasza jesień! Widzisz jak szaleje? Woohhh!
    No, ja też nie widzę. Dla mnie idzie jak osmętnica, albo zjawa księdza Popiełuszki po ulicy Popiełuszki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Też kocham jesień, ach <3 i LOTRA! = kocham Ciebie! ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasem myślę, że to raczej ja potrzebuję psychologa.
    No dobra, trochę częściej niż czasem.
    Ale bardzo chętnie zostanę Twoim osobistym psychoterapeutą.

    OdpowiedzUsuń