sobota, 21 września 2013

Lvl up!

Historia mojego życia.
Byłam w Krakowie i poszłam do klubu. KLUBU. Takiego z umc-umc muzyką, masą napalonych facetów i dziewczyn z cyckami/tyłkami/cyckami i tyłkami na wierzchu, podejrzanie drogimi drinkami i dziwnym, mordującym oczy światłem. Zupełnie nie moje klimaty, ale poszłam, bo uznałam, że zawsze to jakieś nowe doświadczenie. O dziwo nie było tak źle, jak sądziłam, że będzie - nie ogłuchłam, nie oślepłam, nie skończyłam nocy dzieląc się z krakowskimi murami zawartością swojego żołądka, do którego wcześniej wrzuciłam sporo frytek i marnej imitacji mięsa w kartonowej bułce z McDonaldsa. Poza tym pierwszy raz w życiu miałam na nogach szpilki, pierwszy raz gdzieś w nich poszłam i - o dziwo! - udało mi się nie zabić. Chodziłam dumnie wyprostowana, z iście pokerowym wyrazem twarzy, raz na jakiś racząc otoczenie pogardliwym spojrzeniem... A w głowie miałam tylko "prawa noga - stoi. Teraz lewa... Uch, udało się! Znowu prawa...". Nawet nie miałam potem odcisków. Mimo wszystko nie spieszy mi się do powtórki. W dalszym ciągu jestem fanką połączenia kawa+czekolada+laptop jako formy spędzania wolnego czasu.

Coraz mniej czasu zostało do końca moich nieprzyzwoicie długich wakacji - jakby nie patrzeć, siedzę w domu praktycznie od kwietnia, co w sumie daje pół roku przewracania się z boku na bok. Po skorzystaniu z wynalazku jakim jest twarzksiążka i "porozmawianiu" z kilkoma dziewczętami z którymi będę studiowała, dochodzę do wniosku, że jestem kompletnie nieprzystosowana do życia w żeńskim społeczeństwie i powinnam iść pracować do kopalni, bo tam generalnie kobiet nie ma. W skrócie: powtórka z liceum. Zainteresowania: buty, ubrania, buty, więcej ubrań, fryzury, kosmetyki, buty, spam zdjęciami z ukochanym misiaczkiem, najwspanialszym menszczyznom na świecie, miłością ż(rz)ycia, dopisywanie gdzie się da ckliwych cytatów z Pałlo Kołelo. Wiem, że nie wszystkie dziewczyny się tak zachowują, ale po prostu ja mam pecha, bo zawsze w magiczny sposób znajduję się właśnie w takim otoczeniu. Plan działania? Nie mieszam się. Gram w lola. Jestem szczęśliwa.

Co do tego nieszczęsnego lola... Ja naprawdę zaczynam to traktować względnie poważnie. Marzenia są po to, żeby je realizować, tak? Tak. A ja chcę być dobra w durną grę komputerową i kiedyś grać w jakiejś drużynie, choćby półprofesjonalnej. Mam gdzieś, że w tym biznesie pań nie ma, a jak są, to mają swoje własne turnieje. Chcę grać i stanę na głowie, żeby to osiągnąć. Zresztą... Heej, biustu nie mam, więc nie będę rozpraszała kolegów z ewentualnego teamu. Na początek dobre i to.

16 komentarzy:

  1. Dłuugaśne wakacje? :) Maturzystka? Pamiętam swoje wakacje po maturze, od połowy maja miałam wole. Tak, tak.. 15 maja miałam ostatni egzamin, to też pamiętam :) Lubię poleniuchować, ale po 2 tygodniach takiego siedzenia i nic nie robienia zaczynam się męczyć niemiłosiernie/

    OdpowiedzUsuń
  2. Umca-umca, tylko nie tooo! Żyjesz, jesteś pewna, że wszystko z Tobą okej i nic nie wyżarło Ci mózgu?! Mam to samo, kiedy jestem w szpilkach. Najfajniej po prostu się w nich siedzi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciesz się dziewczę tą półroczną wolnością - jeszcze za nią zatęsknisz :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już tęsknię, jak pomyślę o wstawaniu rano na wykłady. Rano to ja się zwykle spać kładę. ;x

      Usuń
    2. Też tęskniłem - podział aktywność/sen mam idealnie po 12h. Szkoda, że życie skróca mi sen do 7h :(

      Usuń
  4. Podziwiam za zmuszenie siebie do pójścia do klubu i zazdroszczę pomaturalnych wakacji - pamiętam swoje, które w zasadzie trwały od połowy marca (olimpiada) z przerwą jedynie na maturę właśnie. A co do lola, to przecież mnóstwo dziewczyn ostatnio w to gra! Załóżcie jeden team :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutna prawda jest taka, że zdecydowana większość dziewczyn gra słabo, zwykle tylko na pozycji wspierającej, nie aspiruje do bycia lepszym i robi wokół siebie dużo szumu, na zasadzie "och, patrzcie, jestem dziewczyną i gram w grę, musicie mnie za to kochać!". ._.

      Usuń
    2. Hm, to kiepsko. W takim razie znajdź sobie jakiś kolegów, którzy nie wiedzą nawet, czym różni się ludzka samica od samca ;)

      Usuń
  5. Głupie pytanie: czy w lola można grać zawodowo? Tak, że ci dają monety za to, że grasz?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja w lolu noga jestem. Ale jak bratu i ziomkom do team'u ludzi brakuje to mnie wołają ;__;

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, cieszę się, że nie jestem jedyną dziewczyną, która kompletnie nie rozumie i nie trawi innych dziewczyn i wolałaby wydobywać węgiel, niż słuchać o serialach i ubraniach ;O
    W lola nie gram, ale za to uwielbiam Assassin's Creeda, Fallouta i indie horrory ;P Ale niestety nie mogę się poszczycić wyjątkowymi umiejętnościami związanymi z graniem... Brakuje mi czasu na granie

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamiętam jak w czasach liceum większość osób w klasie uprawiało clubbing. Ja nigdy tego nie lubiłem i zawsze myślałem, że jestem jakiś dziwny i nudny. Ale widzę, że jest całkiem sporo takich osób:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sam lol średnio dobrze mi się kojarzy, ale to przez znajomych, a nie samą grę ;D Inne RPGi jak dla mnie są świetne i ogólnie trochę nie rozumiem dlaczego dziewczyny "nie powinny w to grać". No niby czemu?!
    A i tak na pocieszenie to dodam, że też zawsze trafiam w takie idiotyczne środowisko i się zastanawiam, jak można przez tyle lat mieć takiego pecha!

    OdpowiedzUsuń
  10. Po pierwsze - miło, że byłaś w klubie w KRAKOWIE :D Pozdrowienia od Krakowianki.
    Po drugie łączę się z Tobą w bólu, bo mi również kończą sie najdłuższe wakacje w historii, ale co dziwne ja nie mam takich osób jakie opisałaś w poście. Tzn, owszem są, ale nie w zatrważającej ilości ;) Także szczerze współczuję.
    A i nawiasem - Uwielbiam zdjęcie w nagłówku i <3 za miłość do zombie :D

    OdpowiedzUsuń